Opcja 1. Zapłodnienie z dawcą. To czysta emocjonalnie i prawnie sytuacja, mimo że na pewno trudna do wytłumaczenia dziecku w przyszłości. Poza oczywistym brakiem obecności taty, będzie mu też brak połowy rodzinnej tożsamości. Jednak jednocześnie dzięki temu nie będzie mieć oczekiwań względem konkretnej osoby, nie będzie czuć się przez tatę zawiedzione, nieważne, niedocenione etc. Myślę też, że taka decyzja to także większa przestrzeń do tego, aby w jego i moim życiu kiedyś pojawił się ojciec nie biologiczny, a ten emocjonalny.
Opcja 2. Poczęcie dziecka z jednym z najbliższych mi mężczyzn, z którym jednak na skutek różnych życiowych perturbacji nie mogę obecnie być i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będę. Mężczyzną, który nie może mi zagwarantować niczego, także realnej i bliskiej obecności w życiu dziecka. Czy to nie będzie dla tego dziecka emocjonalnie trudniejsze? Czy nie wywoła większej traumy w jego psychice? Czy jednak powinnam uznać, że ważniejsze i lepsze dla niego będzie właśnie znalezienie oparcia we własnej tożsamości i znajomości ojca i jego rodziny? I obecność taty, nawet jeśli niewielka.
Co jest lepsze?