Dieta przed ciążą

D

Dietę rozpoczęłam z dwóch powodów. Po pierwsze – nic zaskakującego – aby schudnąć. Po drugie – by przygotować swój organizm do ciąży. Aby w momencie, gdy zdecyduję się na procedurę inseminacji lub in vitro, mój organizm był na to maksymalnie gotowy, a szanse na powodzenie były możliwie wysokie.

W moim przypadku chudnięcie jest potrójnie trudne, ze względu na hashimoto i niedoczynność tarczycy, a także towarzyszącą im insulinooporność. Część zatem zasad, związanych z nowym sposobem żywienia, jest identyczna jak dla każdego kto zaczyna walkę z kilogramami, ale są też zalecenia bardziej indywidualne. Oto najważniejsze zasady:

  • ustabilizowanie wielkości posiłków i ich kaloryczności. Dietetyczka ograniczyła mi liczbę kalorii do 1600, by osiągnąć efekt zrzucania kilogramów. Trzymam się jej wytycznych, mimo że nie jestem zwolenniczką obsesyjnego trzymania się kalorii jako najważniejszego filaru diety. Czułam jednak, że jem za dużo i chciałam wprowadzić pewien rygor, by nabrać nowych nawyków.
  • systematyczność, czyli 3 posiłki i dwie przegryzki dziennie (przegryzki do 200 kcal), nie powinnam robić dłuższych przerw między posiłkami, ostatni posiłek nie później niż 3h przed snem
  • przestawienie się na produkty o niskim ładunku glikemicznym: to robiłam już od dawna, ale przyznaję że ostatnio nieco zaniedbałam, przygnieciona problemami osobistymi (bo nic tak nie ukoi jak miska makaronu lub ciepła drożdżówka…)
  • jeśli owoce (jako przegryzkę), to zawsze w towarzystwie nabiału (np. jogurt naturalny) lub zdrowych tłuszczy (orzechy)
  • lepsze bilansowanie: w mojej dotychczasowej diecie brakowało białka, dlatego teraz mocno zwracam na to uwagę, a dzięki większej obecności białka zmniejsza się też moja potrzeba na podjadanie. Ponieważ jestem jaroszem, białko dostarczam jedząc ryby, jaja, chudy nabiał, ciecierzycę, soczewicę i komosę ryżową
  • picie: 1.5-2l dziennie, liczę tu wszystkie płyny. Piję głównie wodę, miętę i zieloną herbatę. Raz dziennie kawę z mlekiem owsianym. Dzień zaczynam od wypicia szklanki wody z dodatkiem soku z cytryny
  • pieczywo: małe ilości, tylko żytnie razowe

Początkowo trudno mi było jeść tylko tyle, ile było podane w jadłospisie, przyzwyczaiłam się do większych porcji. Ale krok po kroku ogarniam to, organizm się przyzwyczaja. Wyzwaniem jest także gotowanie wszystkich posiłków, noszenie ich wszędzie ze sobą i rezygnacja z jedzenia w knajpach, co bardzo lubię. Na początku bardzo ciężko było mi też całkowicie odstawić słodycze, ssanie na nie zmniejszyło się dopiero po ok 10 dniach. Kiedy było już bardzo źle, to robiłam sobie gorące kakao naturalne, słodzone ksylitolem, to pomagało. A jeśli byłam głodna, to dokładałam dodatkową kromkę chleba czy warzyw. Raz w tygodniu – dla równowagi głowy – jem ciastko na jakie mam ochotę.

Efekt? 4 kg mniej w miesiąc, czyli książkowo. Mam mniejsze obrzęki rano (wcześniej zbierałam wodę), lepiej pracuje mi układ trawienny, poprawił mi się stan cery.

Co może dodatkowo ważne, to suplementacja. Tutaj nic nie zmieniałyśmy, bo to co robiłam dotąd było odpowiednie: suplementacja witaminy D oraz B, kwas foliowy, żelazo (mam niskie ze względu na wegetarianizm). Dołożyłyśmy picie soku z pokrzywy.

Pierwszy raz korzystałam z pomocy dietetyczki i muszę powiedzieć, że jest/był to dla mnie jeden z kluczy do sukcesu. Dieta jest ułożona indywidualnie, na podstawie długiego wywiadu. W zaproponowanym jadłospisie zostały uwzględnione moje preferencje: co lubię, a czego nie lubię jeść. Mam wsparcie psychologiczne i wizyty kontrolne, które dodatkowo motywują.

About the author

mama_sama

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?

Add comment

By mama_sama

Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

About Author

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?