Kolejna inseminacja

K

Jestem już po kolejnej inseminacji – za to pierwszej w nowych warunkach, w mojej klinice, pod opieką mojej lekarki. Jest to ogromna ulga, mogę teraz jeszcze bardziej docenić jak traktowani są pacjenci w dobrych i profesjonalnie prowadzonych gabinetach. Zero napięcia, zaangażowanie, spokój i pełne informacje, a przede wszystkim – podmiotowe traktowanie, troska i dbałość o każdy element procesu. Włączając w to nawet takie szczegóły jak podniesienie temperatury w sali, na której odbywa się zabieg, bo przecież leżę tam w cieniutkim fartuszku jedynie.

Zabieg odbywał się na cyklu w pełni naturalnym, bo torbiel na jajniku nadal była mocno zauważalna na usg. I mimo tego, że chciałabym się podstymulować by zwiększyć szanse, cieszę się że mój organizm tak dobrze działa. Wszystko książkowo, jak w zegarku.

Czułam się silna, mocna, odważna. Nie przeszkadzało mi, że jadę na zabieg sama, raczej doceniałam że jadę ciepłym samochodem, gdy wokół zadymka śnieżna, że odbieram na telefonie życzenia powodzenia, że mam wokół moją wioskę życzliwych ludzi. Ale kiedy czekałam na zabieg, zobaczyłam parę – mężczyzna przyjechał po swoją partnerkę. Widać było jak ona cieszy się z jego wsparcia. Rozmawiali o tygodniowej wycieczce gdzieś w ciepłe miejsce, która ma im pomóc w staraniach i odstresowaniu. Zapakował ją do luksusowego auta i pojechali…. i tak, w tym momencie zrobiło mi się przez chwilę przykro. Nie z powodu auta (choć lubię dobre samochody, a sama jeżdżę przeciętnym), nie z powodu wakacji (bo uważam że wakacjowanie w pandemii to brak odpowiedzialności społecznej). Ale z powodu tego prostego wsparcia, jakiego doświadcza ta kobieta i tego, że starają się o dziecko razem. To musi być piękne doznanie.

Ale potem zaraz pomyślałam: a co ja o nich wiem. I poza tym: co mnie to obchodzi. Ważne jest moje życie, ścieżka jaką wybrałam. A miłość z mężczyzną? Mam nadzieję, kiedyś także przyjdzie.

About the author

mama_sama

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?

Add comment

By mama_sama

Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

About Author

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?