Nieustannie uwielbiam jej pozytywną, pogodną osobowość – to jak często się uśmiecha i jak wieloma rzeczami się cieszy. Dmucham i chucham na tę cechę, aby nie przygasła. Jej promienny uśmiech rozbraja każdego: kelnera w restauracji, przechodniów w parku, a dziadków i ciocię wzrusza niemal do łez. Czaem śmieje się też głośno podczas zabawy i piszczy z radości – to taka nieskrępowana radość, prawdziwa i lekka.
Uwielbiam jej stópki – ciepłe i suchutkie, kiedy wyciagam ją spod kocyka po drzemce. Ciężkie i rozpychające się, kiedy kręci się w nocy i kładzie mi je na szyi, ramionach, czy twarzy 😉 Kręcące młynki w powietrzu, kiedy jest podekscytowana. Delikatne jak pergamin i jednocześnie mięciutkie i pulchniutkie jak dobrze wypieczone drożdżówki.
Uwielbiam obserwować ją w lusterku samochodu. Jak ogląda świat za oknem, ciekawi się odgłosami deszczu i chodzącą po szybie wycieraczką, jak słucha muzyki z głośników i czasem wspólnie ze mną śpiewa, po swojemu. To, że wyciaga rączki do góry, kiedy podchodzę by ją wyciągnąć z fotelika – tak bardzo chce współpracować, robić coś razem, być w tandemie.
Uwielbiam się z nią przytulać – nad ranem na śpioszka, w ciagu dnia na śmieszka, po kąpieli na golaska, w nowych sytuacjach na eksploratora – z wysokości moich ramion.
Ciągle rozkoszuję się jej zapachem. Ostatnio go rozpoznałam i nazwałam – to zapach naleśników z waniliowym twarożkiem. A teraz latem – waniliowym twarożkiem z truskawkami, bo jak je truskawki to potem pachnie nimi cała, potrafi je sobie rozgnieść nawet na plecach….
Uwielbiam ją całą.