Co w Polsce wolno, a czego nie

C

W pierwszym odruchu sądziłam, że najprostszą drogą dla kobiety, która chce zajść w ciążę z dawcą, jest procedura in vitro. Pełna ufności przeglądałam strony klinik leczenia niepłodności, a moje przekonanie potwierdzała analiza ich cenników, gdzie zapłodnienie in vitro z dawcą było jedną z pozycji, dostępną praktycznie w każdej klinice.

Otóż okazało się, że nie. W moim myśleniu były dwa zasadnicze błędy.

Przede wszystkim: z prawnego punktu widzenia procedura in vitro z dawcą jest w Polsce legalna i dostępna jedynie dla par. Nie zawsze tak było, jeszcze kilka lat temu taka procedura była w Polsce legalna także dla singielek. Jednak w świetle ustawy o leczeniu niepłodności, której zapisy zaczęły obowiązywać od listopada 2015 r., metoda in vitro zaczęła być dostępna jedynie dla par.

Nie jest to przepis, który można łatwo obejść, wskazując np. jako swojego partnera bliskiego przyjaciela, albo – kogokolwiek tam sobie zechcemy. Po pierwsze mężczyzna, który występuje jako nasz partner, musi zadeklarować w Urzędzie Stanu Cywilnego ojcostwo dla dziecka, które w ramach procedury in vitro z dawcą zostanie poczęte. To niesie za sobą konsekwencje prawne, ale także osobiste: w papierach dziecka będzie już zawsze widniał jako jego ojciec. Po drugie, aby para mogła przystąpić do procedury z dawcą, trzeba udokumentować 12 miesięcy starań o dziecko lub udowodnić medycznie bezpłodność mężczyzny.

Drugi błąd w moim myśleniu dotyczył kwestii samej procedury. Otóż istnieją mniej inwazyjne sposoby poczęcia dziecka w pojedynkę, niż in vitro. Można bowiem dokonać inseminacji z nasieniem dawcy. Tutaj jednak zaczynają się podobne schody, jak przy opcji z in vitro.

Dla porządku: z medycznego punktu widzenia dostępne są dwa rodzaje inseminacji: domaciczna oraz doszyjkowa. Domaciczna wykonywana jest w gabinecie ginekologicznym, ale dostępna jest tylko – tak jak w przypadku in vitro – dla par. Doszyjkową możemy wykonać samodzielnie, jest niczym innym jak podaniem sobie nasienia do pochwy, imitujac stosunek. Inseminacja domaciczna ma wyższą skuteczność, niż inseminacja doszyjkowa, ale trudno tu o precyzyjne statystyki, jako że doszyjkowe wykonywane są samodzielnie w domu.

Można legalnie skorzystać z zagranicznych banków nasienia (dwa największe europejskie banki zlokalizowane są Danii, wysyłają nasienie do innych krajów, zakup odbywa się przez internet). Potrzebna będzie tylko placówka medyczna w PL, która zgodzi się aby przesyłka przyszła na ich adres, bo od jakiegoś czasu nie są wysyłane na adresy prywatne. Nie musi to być klinika leczenia niepłodności, ani gabinet ginekologiczny. Tak naprawdę wystarczy jeden lekarz, dowolnej specjalizacji. Po prostu duńskie prawo nie zezwala na wysyłkę na adresy prywatne.

Co zatem pozostaje singielkom mieszkającym w Polsce, z legalnych opcji? Przede wszystkim wspomniana domowa inseminacja z nasieniem dawcy, zamówionym z zagranicznego banku spermy. Poza tym niestety pozostają jedynie procedury wykonywane zagranicą. W Europie jest sporo krajów, w których kobieta samodzielnie może dokonać zabiegu inseminacji domacicznej czy procedury zapłodnienia in vitro z dawcą. Przykładowo jest to Wielka Brytania, Holandia, Hiszpania czy Ukraina.

Kwestię mężczyzn, którzy oferują swoje nasienie w internecie, świadomie pomijam. Nie jest to dla mnie dopuszczalne rozwiązanie, a samo zjawisko jest tematem na osobny wpis.

About the author

mama_sama

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?

Add comment

By mama_sama

Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

About Author

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?