„Na jaką muzykę miałabyś ochotę?” – zapytała mnie lekarka, kiedy szykowałyśmy się do zabiegu transferu. Wybrałam delikatną, jazzową, z wyraźnie zarysowaną ścieżką melodyczną fortepianu. Cieszyłam się, że to moja lekarka dokonywała zabiegu, jesteśmy już ze sobą zżyte, poza tym mam przeczucie, że ma szczęśliwą rękę. Sam zabieg transferu, czyli umieszczenia w macicy wyhodowanego...
IVF – checked!
Moje życie ostatnio mocno zawęziło się do tematu in-vitro, wypełniło je, pochłonęło większość moich zasobów (czasowych, emocjonalnych i… finansowych). To proces, który pochłania i przesłania wszystko inne. A może…. świadomie pozwoliłam, by takim się stał, by go prawdziwie przeżyć i to na nim się skoncentrować? Trochę „pomogło” w tym samopoczucie na stymulacji...
Nowa metoda, nowa nadzieja
Siedziałam pod gabinetem zabiegowym i czekałam na pobranie krwi. Byłam zdenerwowana – o ile przez niemal dwa tygodnie udawało mi się zachować względny spokój – to jednak tuż przed tym momentem, kiedy miałam dowiedzieć się wyniku, napięcie było duże. Spotkałam swoją lekarkę na korytarzu i na proste „jak się czujesz” poczułam, że łzy zbierają mi się pod powiekami. Nie...
Nadzieja
Próbujemy ostatni raz, na stymulacji, poprzez inseminację. Jeśli się nie uda, wjeżdżamy z in vitro. Dostałam też kolejny pstryczek w nos, pokazujący mi, że ścieżka którą wybrałam, jest totalnie poza uznawanym powszechnie systemem. In vitro nie jest bowiem dofinansowane z pieniędzy publicznych, gdy korzysta się z nasienia dawcy. Czy ktoś mi może wyjaśnić… dlaczego? Jaka logika za tym stoi...
Może boleć
Położna oglądała rano moje żyły na rękach i cmokała z niezadowoleniem. „Nie ma gdzie się wbić, wszystko tak pokłute, przykro mi ale może boleć”. To prawda, starania o dziecko to miesiąc w miesiąc badania, monitoring cyklu, a potem sprawdzanie czy się udało. Otóż – tym razem znów się nie udało. To ogromna lekcja cierpliwości i akceptacji tego, co do mnie przychodzi. Zrobiłam co...
Kolejna inseminacja
Jestem już po kolejnej inseminacji – za to pierwszej w nowych warunkach, w mojej klinice, pod opieką mojej lekarki. Jest to ogromna ulga, mogę teraz jeszcze bardziej docenić jak traktowani są pacjenci w dobrych i profesjonalnie prowadzonych gabinetach. Zero napięcia, zaangażowanie, spokój i pełne informacje, a przede wszystkim – podmiotowe traktowanie, troska i dbałość o każdy element...
W systemie
Położyłam mu głowę na ramieniu, on wziął mnie za rękę i po chwili już staliśmy przed kierowniczką urzędu. Rozmowa, oświadczenia, pouczenia, papiery i…. już. Jestem oficjalnie częścią systemu. Musiałam przejść długą drogę, by być w tym miejscu: najpierw samodzielnie zamawianego po zbójeckich cenach nasienia z europejskiego i duńskiego banku dawców. Potem jeżdżenie do innego miasta do...
Plusy
Ostatnio łapię się na myślach, że pod pewnymi względami będę miała łatwiej, niż inne samotne matki. Stoję bowiem na twardym gruncie wiedzy, że liczyć mogę przede wszystkim na siebie. To, że będę miała bliskich gotowych pomagać – to piękna i ważna rzecz. Ale ostatecznie – to ja będę z tym dzieckiem i wszelkimi decyzjami i działaniami – sama, tak jak one. Jednak wiem o tym już...
Powrót
Byłam w klinice, ogarnąć procedury i papierologię, przed kolejnymi staraniami. Koniec z jeżdżeniem do innego miasta, koniec użerania z aroganckim lekarzem, koniec bycia poza systemem. Wchodzę w to, ze wszystkimi trudnymi konsekwencjami. Powoli wszystko się układa, mam umówioną wizytę w urzędzie, papiery się podpisują, zaczyna się kolejny cykl. Odpadł też stres czy powinnam zaczynać stymulację...
Dżungla
Wypadłam z rytmu, nadal dominuje zmęczenie. Doskwiera mi też brak wspólnoty doświadczeń i podobieństw sytuacji (bo wspólnota z parami, które zmagają się z problemami z płodnością, jest naprawdę niewielka – łączą nas jedynie metody). Wiem, że gdzieś w Polsce są kobiety, które także starają się o dzieci samodzielnie, ale że system jest niewspierający – łagodnie rzecz ujmując –...