Kolejna próba się nie powiodła, tym razem nie doszło nawet do zapłodnienia. Minęły już dwa tygodnie od ostatecznego potwierdzenia tej informacji, a mnie nadal ciężko o tym pisać. Tym razem tąpnęło mną dość porządnie, byłam i jestem bardzo rozczarowana. Może dlatego, że symbolicznie kończy się rok – rok w którym planowałam zajść w ciążę? Może dlatego, że nie spełniły się moje intuicje i...
Here we go again
Karuzela ruszyła ponownie. Muszę przyznać, że mój organizm bardzo sprawnie się zregenerował, dając mi możliwość kolejnej próby. Bardzo jestem mu za to wdzięczna. Już chciałam napisać, że czuję tym razem większy spokój… rutyna to może za mocne słowo, ale że czuję jakiś poziom kontroli, szlaki mam poprzecierane, wiem co następuje po czym, kiedy jakie badania muszę zrobić, kiedy zazwyczaj w...
Przerwa
Przerwa w staraniach. Przerwa w pisaniu. Przerwa w oddawaniu swojego serca w całości tematowi starań o dziecko. Czy to przejaw zdrowia psychicznego, czy może trochę ucieczki? Nie jestem pewna. Przerwa wynika z czystej biologii, po ostatnim poronieniu (choć nawet nie wiem czy formalnie to jest poronienie, jeśli wydarza się w 6 tygodniu?) mój cykl musi wrócić do normy. Także czekam… mam...
Rezyliencja
Rezyliencja – takie ładne słowo, jedno z moich ulubionych. Odzyskiwanie sił, elastyczność, umiejętność adaptacji, siła wewnętrzna. Otrzepywanie się po porażce, wychodzenie z zakrętów życiowych. Łagodność połączona z celem i planem, choć ramowym. Łagodność względem siebie, bycie dla siebie dobrą, a jednocześnie wciąż i wciąż, niezależnie od zmieniających się warunków, adaptowanie się do...
Falstart
Kiedy w trakcie usg lekarka się nie odzywała, tylko w skupieniu obserwowała ekran, zaczęłam przeczuwać że coś jest nie tak. „Nie wygląda to dobrze, muszę Ci wystawić skierowanie do szpitala”. Fachowo nazywa się to pregnancy of unknown location. Na razie na szczęście obyło się bez szpitala, bo beta hcg drastycznie spadło, co sugeruje że organizm sam tę ciążę zakończył. Zatem...
Czekanie
Nie lubię czekać. Lubię działać, lubię planować, lubię wiedzieć na czym stoję. Słabo znoszę niepewność. Jednocześnie – kiedy stoję przed możliwością spełnienia się mojego marzenia – wolę chwilę odczekać, zanim zacznę się na maksa cieszyć. Wolę upewnić się, że mi się to nie wydaje, że sobie tego nie wymyśliłam, i że nic nie przyjdzie i zaraz mi tego nie spierdoli. Tak jakby beztroskie...
O rany…
Ostatnio żyłam w cyklu dwutygodniowym. Od inseminacji – dwa tygodnie do wyników. Od wyników – dwa tygodnie przygotowywania się do kolejnej inseminacji. I tak w kółko. Po ostatnim zabiegu, po – a jakże – kolejnych dwóch tygodniach, znów czekałam na wynik. Niestety, wyszedł negatywny. Pojechałam więc na kontrolne usg, żeby ustawić stymulację hormonalną na kolejny cykl...
Practical arrangement
Kiedyś pisałam, że o moich staraniach można by nakręcić niezły serial. Zwłaszcza początki z zamawianiem nasienia z banku dawców samodzielnie…. no działo się. Od jakiegoś jednak czasu już nie było nagłych zwrotów akcji, wszystkie ścieżki zostały przetarte i uporządkowane, nuda Panie… Aż do dziś. Dziś był szczyt hormonalny, organizm świrował. Do tego hardcorowy dzień w pracy, lista...
Starania na dopalaniu
Kolejne miesiące, kolejne próby. Trochę to już zaczyna się robić rutyna. Początkowo moje starania były chyba bardziej uduchowione, dużo myślałam o swoim dziecku, czytałam książki, snułam marzenia. Teraz stało się to bardziej procesem medycznym: ciągłe usg, monitoring cyklu, badania krwi, stymulacja hormonalna i idące za tym dość średnie samopoczucie. Teoretycznie w tym cyklu szanse mam – ze...
Jak to w końcu jest?
Ostatnie rozmowy z lekarzami spowodowały, że się trochę pogubiłam. Rzecz dotyczy inseminacji. Dla przypomnienia – ze względu na polskie prawo, korzystałam dotąd z tzw. inseminacji domowej, którą mogłam wykonać sama z nasieniem dawcy, zamawianym zagranicą. Pisałam już o tym tutaj. Jednak ostatnie rozmowy z lekarzami sugerują, że jest to metoda bardzo mało skuteczna. Niezależnie od tego, że...