Wdech i wydech

W

Hormony ciążowe w natarciu, mój całkiem biegły w rozpoznawaniu swoich nastrojów i stanów wewnętrznych organizm, zaczyna się gubić i łapać zadyszkę. Głowa nie nadąża. Czucie momentami rozkłada na łopatki.

Wdech-wydech. „Żyj tutaj – dawaj sobie radę z tym co obecnie, nie z tym czego nie ma”.

Co jednak robić, kiedy to co jest teraz jest momentami tak rozedrgane, niestabilne, tyle w tym niepokoju i zmęczenia, na zmianę z ekscytacją i spełnieniem? Kiedy baterii nie da się naładować do 100%. Ani do 75%. Maksimum skali chyba teraz dochodzi mniej więcej do 50%. Jak dać sobie na to przyzwolenie, akceptację, jak się nie bać?

Wdech-wydech. „Poddawaj się nieprzyjemności i bólowi dokładnie tak samo jak przyjemności. Nie ograniczaj swojej świadomości”.

Łatwo powiedzieć, kiedy jest wszystko dobrze. Ale kiedy boli, kiedy jest dyskomfort, kiedy nie ma sił, albo kiedy jak namolne muchy obsiądą wątpliwości – poddać się temu jest niezwykle trudno. Staram się to akceptować. A jednocześnie nie kopać tam, gdzie już jest dołek.

Wdech-wydech, drobne strategie. Herbata z limonką i miodem, z nowego ceramicznego imbryczka. Głaskanie kota. Obserwowanie nieba. Wdychanie zapachów. Dotykanie roślin. Chodzenie na bosaka. Akceptacja ciszy. Dynamiczna jazda samochodem. Mata na podłodze. Rozciąganie. Świeca zapalana wieczorem. Dotyk zimnych kafelków na stopach, kiedy wychodzę na balkon. Inny kąt padania światła. Bezsenne fragmenty nocy. Drzemka w ciągu dnia. Rozmowy i spotkania z bliskimi. Sesja z psycholożką.

Łzy, uśmiech, smutek, samotność, radość, spełnienie, moc, słabość, rozmowa, cisza, rozczarowanie, odpuszczenie, czułość, siła.

About the author

mama_sama

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?

Add comment

By mama_sama

Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

About Author

Przyszedł w moim życiu moment, kiedy zaczęłam rozważać samodzielne macierzyństwo. Nie dlatego, że zawsze tak chciałam, czy tak to sobie zaplanowałam. Niestety nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.

Decyzja o samodzielnym sprowadzeniu na świat dziecka nie jest łatwa na wielu płaszczyznach: emocjonalnej, prawnej, medycznej, finansowej, a w końcu także jej odbioru społecznego. Ale czy to oznacza, że mam rezygnować?